Minie jeszcze sporo czasu zanim będziemy jak sieciówki na czas z kolekcją, w pełnej rozmiarówce i dostępności. Minie też sporo czasu zanim będziemy jak inne polskie marki, z kapitałem pozwalającym na odszycie wystarczającej ilości modeli i z organizacją umożliwiającą zaplanowanie kolekcji z sensowym wyprzedzeniem. Długo dręczyło nas z tego powodu poczucie bycia w niedoczasie, mimo największych starań, nieco w tyle. Dodając do tego naturę perfekcjonistyczną i wpisane w DNA idealistyczne pobudki był gotowy przepis na frustracje i poczucie niezadowolenia. Dopiero z czasem (żeby nie powiedzieć z wiekiem;) nauczyłyśmy się czerpać z tego, co mamy. Tu i teraz. Jest wolnej, jest mniej spektakularnie, jest przestrzeń na majowe spacery i choroby wirusowe wieku dziecięcego. Bez frustracji i rozgoryczenia, bez nerwowego spoglądania na innych, bez narzekania, że brak czasu, z radością z uruchomionej bez poślizgu produkcji i z jednej dobrze skonstruowanej sukienki. Zrozumiałyśmy, że porównywanie się do kogokolwiek, jest niesprawiedliwe i krzywdzące. Zawsze jest ktoś lepszy lub gorszy, szybszy lub wolniejszy, bardziej do przodu. Za to skupienie się na sobie, swoim działaniu i przyjęcie tego, co się ma w tej właśnie chwili, jest motywujące, wynagradzające i twórcze.